Po niezwykle uroczo deszczowym październiku, który niespecjalnie dyskretnie wkroczył raczej z buta, ciągnąc za sobą chłód, dzień krótki i ogólnonarodową deprechę, przybył wspaniały listopad. Miesiąc grypy żołądkowej, kawy, której nigdy nie jest za dużo i rozdeptanej kupy na chodniku, sprytnie…
